czwartek, 21 lipca 2011

Nowy pokoik

Trochę czasu upłynęło, ale za to konstruktywnie. Z mężem uznaliśmy że czas najwyższy zabrać się za remont pokoju w którym dotychczas rządził chaos. "Graciarnia" bo tak nazywali wszyscy u nas to pomieszczenie przeszł lekką metaorfozę. Aż żal mi że nie zrobiłam wcześnie zdjęć. Pokój po poprzednich właścicielach miał kolory osterej czerwieni na dwóch ścianach i ciemnej żółci na kolejnych. Do tego starą wykładzinę imintującą panele podłogowe. Masakra. Dotychczas trzymaliśmy tam jakieś graty (skąd nazwa - graciarnia), były tam elementy łóżka, sterty pudełek z butami, stary dywan i masa drobiazgów.

Posatnowilismy że pokój będzie cześciowo wyposażony w sprzęt i meble, które już posiadaliśmy, a dokupimy tylko te niezbedne. I tak, do dyspozycji mieśliśmy brązową komodę i niebieski wypoczynek jeszcze z czasów kawalerskich mojego husband'a. Obraz który nie wiadomo jak znalazł się w graciarni, przedstawiający pola lawendowe i inne drobiazgi o których powiem potem.

Na początek, poza zmianą wykładziny oczywiście, wybrałam się do komisu meblowego i znalazłam małą szafkę w kolorze sosny za jedyne 50zł. Taniocha :))) Postanowiłam ją przemalować na biało, jednak nie przemyślałam miejsca do malowania i zabrałam się do roboty na tarasie. I to był błąd. Już w trakcie nakładnia fraby zaczęły siadać na meblu setki małych muszek i innych owadów :((( a w nocy kiedy szafka dalej schała przyszła burza :((( Masakra. Pobudka i wciąganie mokrego jeszcze mebla na korytarz. Trochę tego nie przemyślałam. Ale potem poszło mi już znacznie lepiej. Warsztat przeniosłam do piwnicy :)))

Potem zabrałam się za kanapę. Stwierdziłam, że najtaniej będzie ją przykryć czymś jasny. Niestey to co miałam nie pozwoliło mi na przykrycie całości wiec koc położyłam tak aby część była widoczna. I tak samo na fotelu. U góry na haku (który był wcześniej w suficie, a którego nie umiałam wyciągnąć) powiesiłam świecznik mojego pomysłu i mojego wykonania. Fajnie wygląda. Koszt ok 12zł. :P Czyli da się, jak się chce.

Ten okrągły stolik był niedawno czarny (zakup z lat '90) cóż spray zrobił swoje. Prezentuje się dużo lepiej :))) .....
A podusie na kanapie to też kwestia jednego dopołudnia i wycięcia pleców w koszuli mojego męża  :D(między innymi koszuli) Potrzebowałam różne materiały w niebieskich odcieniach.
Motywem przewodnim miał być aniołek, więc trzeba było go jakoś namalować i wyciąć, a dalej jak na zdj.





 I to był dopiero jeden kąt pokoju.

Brak komentarzy: